poniedziałek, 5 października 2015

Gdzie ja mam brwi?!...

Dziewczyny!

    Dziś, całkowicie przypadkiem weszłam do jednej z nowo otwartych aczkolwiek znanych nam drogerii. Pierwsze co mnie zaskoczyło to bardzo, bardzo marny asortyment sklepu (a szkoda, bo jako jedyna cieszy się ona w innych punktach ogromem ciężko dostępnych stacjonarnie produktów) to raz. Po drugie na drzwiach ogromnymi literami napisane było: 

 "Dziś makijaż wykona za Ciebie profesjonalna wizażystka" 

I prawdopodobnie nie zwróciłabym uwagi na panią ściśniętą gdzieś z boku, gdyby nie starsza pani zachwycona wykonanym przez wizażystkę makijażem. Z zamiarem wyjścia ze sklepu kierowałam się ku drzwiom - ale nie!, napadły jak burza - a może pani też chce skorzystać z darmowego makijażu? 

Oj, targały mną sprzeczne emocje, targały... skusiłam się, po raz pierwszy wypróbowałam makijaż u wizażystki w drogerii. I wiecie co? 

 Ja - Czy może mi Pani doradzić coś dobrze kryjącego, nie robiącego efektu maski ale co choć odrobinę zniweluje widoczność rozszerzonych porów. 

 Pani - [cisza]

Ja - Do tej pory używałam tylko kremu bb - czy mogłaby mi pani polecić jakiś podkład? Mam problem z dobraniem koloru. 

Pani - Oczywiście, tutaj mamy [i poleciała dobrze nam znaną, -ja mam, moje koleżanki mają, wszyscy sobie chwalą] 

Nic bym do tego nie miała, gdyby nie fakt, że w jej kuferku podręcznym znajdował się JEDEN podkład, JEDNEJ firmy. Ok, autopromocja, spoko, fajnie, cieszę się - wiem, że tak trzeba. Poprosiła mnie na krzesło, zmyła [ha ha ha] mój makijaż i zabrała się do przemieniania mnie w "królową".

Spojrzałam w lusterko i zamarłam, fakt kolor niezły, krycie ładne ale zaraz...gdzie ja mam brwi? 

Brwi miałam całe upaćkane podkładem, koło oczów miałam nie roztarty podkład, a moje włosy nad czołem - i w ogóle po bokach - były...z podkładu. 

Pani - Pięknie wyglądasz 

Ja - Rzeczywiście, ładny kolor, i ładnie kryje. Może mi pani wyczyścić brwi? 

Pani - Nooo, tak tak, oczywiście. [tak, wyczyściła...] 

Położyła mi jeszcze jakiś róż na twarz i tak stwierdziła, że jestem gotowa i piękna i w ogóle, i w ogóle. 

Już nie pominę, że gdy zapytałam ją czy może mi polecić coś innego to stwierdziła, że wszystko jest dobre, a jak zapytałam czy może mi polecić jakiś dobry pędzel do podkładu [spojrzała na mnie podejrzewając, że coś jest nie tak] i odpowiedziała: 

Pani - Nie wiem, ja używam profesjonalnych.

PROFESJONALNYCH, no dobrze, cieszę się, nie ona jedyna. Gdyby nie było to wypowiedziane jakbym (sama nie wiem) pytała co najmniej o to gdzie do przedszkola chodzi jej dziecko xD  

Lusterko wisiało w ciemnym kącie, ona wykonywała makijaż nie pod światło dzienne tylko jakoś schowana za pułkami. Podkład wzięłam, bo chciałam a ten mi się spodobał i ceną i kolorem. 

Ale całe szczęście, że mieszkam obok tego sklepu - bo nie chciałabym pokazać się z taką tapetą na twarzy, brudnymi brwiami, i włosami. 

Miałam być królewną, a czułam się jak: 

http://www.wiocha.pl/39783,Sexowna-Blondi

Zraziłam się, jak chciałam naprawdę, żeby wyglądało to ładnie, chciałam zapytać o radę, poradę, pomoc. Nie dowiedziałam się niczego konkretnego. I jeszcze wyszłam na ulicę upaćkana podkładem jakbym lusterka w domu nie miała.

Pragnę oczywiście zaznaczyć, że to co napisałam jest tylko przejawem mojej frustracji i zażenowania i smutku. Mam nadzieje, że nie uraziłam, żadnej wizażystki która prowadzi swojego bloga - wiecie, że was ubóstwiam! - jednakże uczulam, abyście - jeśli będziecie mieć taki kontakt z klientem - były dla niego miłe i pomocne.

Jeden z komentarzy mnie zmobilizował. Chyba mój post nie miał wcale tak "jasnego" jak dla mnie przesłania. Do wizażystek, kosmetyczek chodzi wiele z Nas. Wiele razy malowała mnie kosmetyczka (najukochańsza na świecie pani Emilia z Krakowa- polecam!) I nie prawda jest, że każda z nich nie dba o czystość miejsca pracy. Jednakże bardzo często się i tak zdarza. Nie polecam malowania się w drogeriach - jak zaznaczyłam - chciałam tylko zapytać. Doskonale znałam produkty które chciałam kupić, byłam po prostu ciekawa opinii, a często zdarza się, że i poleci ci coś nowego o czym nawet nie wiedziałaś.Doświadczenie uczy, i ja śmieję się z tej sytuacji - bo ona jest śmieszna nie ma się co oszukiwać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz